piątek, 3 lipca 2015

Sum wystawił nad powierzchnię wąsaty łeb (...)

"Sum wystawił nad powierzchnię wąsaty łeb, targnął się z mocą, zachlapał, wzburzył wodę, błysnął białym brzuchem.
- Uważaj, Jaskier! - krzyknął wiedźmin, zapierając się obcasami w mokry piach. - Trzymaj, do cholery!
- Trzymam... - stęknął poeta. - Matko, ależ potwór! Lewiatan, nie ryba! Ale będzie jedzenia, bogowie!
- Popuszczaj, popuszczaj, bo linka pęknie! Sum przymurował do dna, nagłym atakiem ruszył pod
prąd, w kierunku zakola rzeki. Linka zasyczała, rękawice
Jaskra i Geralta zadymiły.
- Ciągnij, Geralt, ciągnij! Nie popuszczaj, bo zapłacze się w korzenie!
- Linka pęknie!
- Nie pęknie! Ciągnij!
Zgarbili się, pociągnęli. Linka z sykiem cięła wodę, wibrowała, siała kropelkami połyskującymi jak rtęć w blasku wschodzącego słońca. Sum nagle wynurzył się, zakotłował pod samą powierzchnią, napięcie sznura zelżało. Zaczęli szybko wybierać luz.
- Uwędzimy go - zasapał Jaskier. - Zawieziemy do wsi i każemy uwędzić. A z łba ugotujemy zupę!
- Uważaj!
Czując pod brzuchem płyciznę, sum wywalił się z wody do połowy dwusążniowego cielska, targnął łbem, chlasnął płaskim ogonem i ostro runął w głębinę. Z rękawic zadymiło się ponownie.
- Ciągnij, ciągnij! Na brzeg go, sukinsyna!
- Linka aż trzeszczy! Popuść, Jaskier!
- Wytrzyma, nie bój się! Z łba... ugotujemy zupę...
Przywleczony znowu w pobliże plaży sum zakotłował się i zatargał wściekle, jakby na znak, ze tak łatwo do garnka wsadzić się nie da. Bryzgi poleciały na sążeń w górę.
- Skórę sprzedamy... - Jaskier, zapierając się, ciągnął .linkę oburącz, czerwony z wysiłku. - A wąsy... Z wąsów -zrobimy...
Nikt nigdy nie dowiedział się, co tez poeta zamierzał zrobić z sumich wąsów."






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz